Piotr Strzeżysz na rowerze zjechał pół świata. I co najciekawsze zna się nie tylko na podróżowaniu jednośladem. Potrafi też pisać.
Nieczęsto trafiam na książki podróżnicze dobrze napisane. Mistrzów pióra wśród travelerów jest i było niewielu. Owszem, jest sporo pozycji bogatych merytorycznie, nie wszystkie jednak potrafią obudzić to, co potrafi wzbudzić Strzeżysz: ciekawość świata. Po jego reportażach ma się ochotę na jedno: wsiąść na rower!
„Campa w sakwach” to rzecz o rowerowej podróży po Tybecie. Autor doskonale wyważa proporcje między rzeczową relacją a subiektywną oceną doświadczeń, świata emocjonalnego i myśli. Broni się przed patosem, nie boi się puścić wodzy fantazji, nie broni się przed zaproszeniem czytelnika do swojego wewnętrznego świata. Dla Piotra Strzeżysza podróż nie jest tylko poznawaniem nowego, przemierzaniem kolejnych kilometrów i zbieraniem fotografii. To także wędrówka w głąb siebie, obcowanie z ludźmi, próba znalezienie komunikacji ponad językową barierą – często w ogóle bez słów.
Z jednej strony znajduje się więc miejsce na szczegóły, nawet te fizjologiczne, ale jest też dużo przestrzeni dla refleksji. Dodatkowym atutem pióra Strzeżysza jest jego zdolność do krytycznego spojrzenia – na siebie, na innych, na nowo poznany kraj. Żadnych uprzedzeń, projekcji czy pustych uniesień. Widzimy Tybet takim, jakim zobaczył go autor – z perspektywy rowerowego siodełka. Czyli zupełnie świeżej. I niezwykle intrygującej. Co najciekawsze jednak Strzeżysz buduje wrażenie, że to, co jest jego udziałem, sami mamy na wyciągnięcie ręki. Rower daje wolność i dzięki temu reportażowi możemy to naprawdę poczuć. Wystarczy zresztą poczytać bloga Piotra, żeby wiedzieć, że to człowiek, który w podróżach widzi więcej, a co najważniejsze – potrafi to znakomicie opisać.
Powiedzieć, że „Campa w sakwach” to pozycja warta poznania – to za mało. To rzecz obowiązkowa, dla wszystkich, którzy podróżują lub którzy o podróżach marzą. Należy jednak liczyć się z jednym – po tej lekturze ochota na rower naprawdę rośnie. Przygotujcie więc dużo campy do swoich sakw.
Kaśka Paluch
Piotr Strzeżysz, Campa w sakwach, Bezdroża 2011