Trudno powiedzieć, czy „Siła kobiet” to dokument, filmowa improwizacja, ruchome zdjęcia. Dzieło słynnego street-artowca, ukrywającego się pod pseudonimem Jr. skutecznie wymyka się ramom i definicjom. Ale choć forma jest tu istotnym narzędziem przekazu, nie należy tracić z oczu tego, co w obrazie najważniejsze: ludzi.
Świat oczami kobiet
Z wielu istotnych zdań, jakie padają w „Sile kobiet”, jedno zapadło mi w pamięć najmocniej. Kondycja kobiet odzwierciedla kondycję kraju. W ich oczach widzimy to, co toczy społeczeństwo. Jr pokazuje wyraźnie – nie w oczach mężczyzn, którzy uciekają przed niebezpieczeństwem, którzy przelewają krew i giną w sprawach mniej lub bardziej ważnych. Kondycja naszego społeczeństwa jest w kobietach, które zostają w domach, bronią dzieci, próbują w nich wzbudzić ciekawość świata, chęć nauki, wolę życia. I nie trzeba sięgać daleko – do Sudanu czy Indii. Wystarczy spojrzeć na kobiety mijające nas na ulicach, żeby zobaczyć w nich obraz naszego regionu.
W filmie Jr’a mężczyźni pytają „co my z tego będziemy mieli?”. Kobiety mówią: „tu nie chodzi o pieniądze. Jesteśmy spragnieni kultury”. Patrzymy głęboko w oczy bohaterek filmu, które żyją w niewiarygodnych, abstrakcyjnych dla nas warunkach. O historii samby czy żądzy wiedzy mówią pośród gruzów ich dawnych domów, na wysypiskach śmieci, dzięki którym zarabiają, pośród huków strzałów z broni, latających samochodów, spadających bomb, rozpadających się murów miast. Autor filmu w sposób niezwykle plastyczny pokazuje Indie, Sudan, Kenię, Brazylię, Sierra Leone i Kambodże, ale nie do końca takimi, jakimi są. Wypasionych zachodnich turystów na plażach widzimy tylko przez ułamek sekundy. Podobnie jak krwawe zamieszki na ulicach czy ich brud. Reżyser przede wszystkim pokazuje więc kobiety, zbliża nas tak blisko, jak blisko podsuwa im pod twarze obiektyw swojego szerokokątnego aparatu. W rytm muzyki Massive Attack.
Później przekonamy się, że kobiety z filmu Jr’a nie pozostaną nam dłużne. Też będą na nas patrzeć – z murów, z okien pociągów, z dachów domów. Dzięki niewiarygodnej pracy streetartowca zdjęcia jego bohaterek pojawiły się w przestrzeni miasta, stały jego integralną częścią – choć nie wszystkie przetrwały. Dla bohaterek możliwość zobaczenia swojej twarzy na muralu będzie prawdopodobnie największym przeżyciem, nagrodą za ich wytrwałość i za pogodę ducha. Dla nas materiał do refleksji na długie godziny.
„Siła kobiet” nie jest ani kinem feministycznym, ani moralizatorskim. Nie ma tu oceny, wartościowania, epatowania dramatem. Choć byłoby czym – w końcu spędzamy sporo czasu w dzielnicach nędzy Rio De Janeiro, „słynnych” fawelach. Jr wzrusza, rozbawia, przeraża, zasmuca, ale – cóż – „takie jest życie”, jak mówi sześcioletnia bohaterka obrazu. Choć Jr jest z pewnością bardziej mistrzem obrazu niż reżyserii – to, co najważniejsze potrafi w nas pozostawić. Przekonanie, że póki wśród nas są odważne kobiety, ludzie pozostaną ludźmi.
Kaśka Paluch