„2 młode wina” to kontynuacja hitu czeskiej kinematografii z 2008 roku („Młode wino”) w reżyserii Vlada Lanné. Oba filmy, choć ich fabuła ściśle wina nie dotyczy, są swoistym hołdem dla morawskiego trunku.


Na Morawach Południowych młody Honza próbuje stworzyć coś w rodzaju opus vitae – wino słomkowe. Jako winiarz nie ma praktycznie żadnego doświadczenia, nie skłanai się też ku wysłuchiwaniu rad innych. Jak słyszymy później w filmie – „lepiej spieprzyć coś po swojemu niż wedle czyichś wskazówek”. Honzę odwiedza Jirka – roztargniony i beztroski przyjaciel, który (jak zwykle) ucieka przed poważnymi tarapatami, w które wpędził się z własnej głupoty. Rozpoczyna się wartka akcja komediowa, dla której wino jest tylko tłem – ale za to bardzo malowniczym. 

Sama fabuła „2 młodych win” nie jest historią, nad którą możnaby się rozwodzić długo. Ot, śmiesznostka komediowo-miłosna, dość zresztą od początku przewidywalna, pozbawiona uniesień czy głębszych treści. Jednak nas, miłośników wina, a zwłaszcza wina morawskiego, nie to interesuje najbardziej. „2 młode wina” wręcz zarażają Morawami. Patrząc na piękne scenerie winnic i kolejne odkorkowywane butelki, nie pragniemy niczego innego, jak tylko znaleźć się tam już, teraz, z butelką schłodzonego vína svatomartínského w dłoni. Marzenia. Na takiej promocji zresztą winiarzom z Moraw zależało – to oni wpompowali spore pieniądze w produkcję kontynuacji „Młodego wina” i niewykluczone, że bez nich, kolejny film Lannego nie powstałby. 

Prosta, lekka rozrywka, podlana szlachetnym trunkiem. Nie znajduję niczego lepszego na ciężkie, mroźne, zimowe dni. 

Kaśka Paluch