Na debiutanckiej płycie Michał Rudaś zabierał nas w podróż geograficzną – między Polską a Indiami. „Changing” to też podróż – tyle, że w głąb siebie.
Otwierająca album mantra „Om Shanti” to jedna z najbardziej znanych mantr Upaniszady, części wedyjskich ksiąg Hinduizmu. Powtarzana transowo sekwencja o wyzwoleniu z ciemności, nierealności i śmierci, wzbogacana jest słowami o uwalnianiu się od iluzji, desperacji czy cudzych oczekiwań. Ale „Be Free” – bo tak nazywa się utwór rozpoczynający „Changing” – to nie tylko medytacyjny przekaz, zwiastujący duchowy nastrój albumu. To także pierwszy moment, w którym słyszymy głos Michała Rudasia, w typowej i dobrze znanej z „Shuruvath” indyjskiej manierze śpiewania. Gdy jego wokalizy wypełniają przestrzeń trudno mi stwierdzić coś innego niż to, że Rudaś jest najlepiej śpiewającym polskim wokalistą. A dane jest mi ich słuchać naprawdę wielu. Takim warsztatem poszczycić może się niewielu. Imponujące.
{youtube}E37L-5g4sH0{/youtube}
Nie prowadzę żadnych statystyk, ale odnoszę wrażenie, że tym razem mamy więcej okazji do obcowania z indyjskim śpiewem Michała. Bo choć na „Changing” artysta nie ucieka od popowych i zachodnich wpływów (a nawet od folkloru Południa!), będących nierzadko podstawą konstrukcji wszystkich kompozycji, Indii jest tu jakby więcej. Niekoniecznie w samym brzmieniu – choć dźwięków sitaru, dalekowschodnich perkusjonaliów i skal nie brakuje. W dużej mierze Indie wyczuwamy jakby podskórnie – czy to w ogólnym nastroju, klimacie brzmieniowym czy tekstach. Michał Rudaś pokazał muzykę Dalekiego Wschodu w sposób bardzo szczery i autentyczny – bo swój. Nie próbuje nikogo naśladować ani udawać, w jego wykonaniach i kompozycjach słychać solidną bazę wiedzy odnośnie etnicznego rejonu, do którego sięga, ale wciąż silnie stąpa po terenie stylistyki zachodniej, która indyjskie klimaty bardzo subtelnie asymiluje.
Album jest znacznie dogłębniej przemyślany i wyrównany, niż to miało miejsce na debiucie (ale taki już urok debiutów, że lubią różnorodność). Dzieje się dużo, barwy i brzmienia mienią się intensywnie (podobnie zresztą, jak języki – hindi, polski, angielski…do wyboru, do koloru), a jednak wszystko krąży ściśle wokół trudnego do zdefiniowania, ale wyczuwalnego centrum. Zupełnie jak w medytacji, którą słuchanie tej płyty, w pewnym sensie jest.
Kaśka Paluch
Michał Rudaś „Changing”, 2013