Na lodowate temperatury są dwa sposoby. Można się przed nimi chować pod kołdrą czy kocem, z grzańcem w jednej ręce i pilotem telewizora w drugiej. Można też ten rosyjski wyż wykorzystać. Skoro jest ciepło, sucho, niebo jest czyste a słońce pięknie świeci – czas na góry! A mróz? Cóż…

Nie da się ukryć, że wędrowanie po tatrzańskich szlakach przy minus kilkunastu stopniach nie jest zajęciem najprzyjemniejszym. Wyziębienie oczywiście rekomendują wspaniałe widoki, ale ciało dość szybko przekonuje umysł, że wcale nie jest tak dobrze, jak nam się wydaje. Dlatego, jeśli nie macie profesjonalnego sprzętu i zahartowanych organizmów – odradzamy wielogodzinne górskie wędrówki, gdy temperatura spada znacznie poniżej -10 stopni Celsjusza. 

Dlatego proponujemy coś, co jest czymś więcej niż spacerem po parku i czymś mniej niż wysokogórską wyprawą. A zapewniamy Was – w zimie, w głębokim śniegu, w Tatrach, naprawdę nietrudno o adrenalinę, nawet poniżej 1400 m.n.p.m. W piękny, sobotni poranek postanawiamy więc zobaczyć, jak w takich warunkach prezentuje się Wielki Kopieniec – słynne letnie „centrum rozgrzewkowe” zapalonych turystów, którzy rozsądnie po tygodniach spędzonych za biurkiem nie rzucają się od razu na Kozi Wierch. 

W zimie na Kopieńcu można się zmęczyć, ale przede wszystkim podziwiać piękną panoramę Tatr i Beskidów (jeśli mamy szczęście). Wyruszamy więc około godziny 11, kiedy termometr nie wskazuje już -18 stopni, ale -6 i słońce jest dostatecznie wysoko. Zaparkowawszy samochód u wejścia Doliny Olczyskiej, ruszamy pod górę. Dolina Olczyska okryła się złą sławą po katastrofie śmigłowca TOPR w 1994 roku. Amatorski film nakręcony wtedy przez turystów (właśnie z Kopieńca) pokazywany był często w wiadomościach telewizyjnych. Warto jednak zaznaczyć, że to nie Dolina była przyczyną wypadku – droga nad nią prowadzi w Tatry Wysokie i na Kasprowy Wierch, toteż często tamtędy właśnie TOPR-owcy zmierzają na pomoc poszkodowanym turystom (wtedy akurat śmigłowiec zmierzał do Kotła Gąsienicowego).

Wróćmy jednak do teraźniejszości. Przejście Doliną Olczyską, mimo strumyczka malowniczo płynącego obok szlaku (mówimy o Potoku Olczyskim), nie należy do najbardziej emocjonujących przeżyć górskich. W lecie szlak jest zwykle znacznie rozkopany przez traktory (wycinka lasu), w zimie też musimy liczyć się z piłami i hukiem. Na szczęście szybko wychodzimy z lasu do Olczyska, skąd w prawo biegnie żółty szlak na Nosal, a w lewo – zielony na Kopieniec. Po krótkiej dawce słońca i skonsumowanym w nim drugim śniadaniu, znów zatapiamy się w leśną gęstwinę. Od tej pory lekkie pochylenie zmienia się w stromawe i męczące podejście (szczególnie, gdy idzie się z wielkim katarem – jako czyniła to niżej podpisana). Po niecałych 40 minutach marszu las zaczyna się przerzedzać i wychodzimy na Polanę Kopieniec. Z niej rozciąga się piękny widok na część Tatr Wysokich i Giewont. Nieopodal widzimy kilka zabytkowych szałasów (w których onegdaj bacował Józek z Poronina). Wrócimy tu wiosną, gdy zakwitną krokusy. 

Tymczasem przed nami krótkie, ale intensywne – bo w głębokim, twardym, a gdzieniegdzie przetopionym słońcem, śniegu. Słońce jest naszym sprzymierzeńcem – podobnie jak inwersja, im jesteśmy wyżej, tym cieplej. Uroki Tatr. Gdy już znajdujemy się na szczycie Wielkiego Kopieńca, jak na dłoni widzimy Wielką Koszystą, Żółtą Turnię, Kozi Wierch, Zawrat, Kościelec, Świnicę, Kasprowy Wierch i Giewont, a w drugą stronę – Zakopane i Babią Górę, dumnie unoszącą się nad smogiem. 

Palące słońce, bezwietrzna pogoda, wspaniały widok i odczuwalna plusowa temperatura, sprzyjają popijaniu herbaty i zagryzaniu czekolady. Dla takich momentów właśnie niektórzy wolą wyjść w sobotni poranek z łóżka niż wylegiwać się w nim bez końca!

Popularność tego miejsca zazwyczaj (choć nie jest to regułą) zapewnia przetarty szlak, a niedługi czas wędrówki (ok. 1,5h w jedną stronę) i piękne widoki sprawiają, że Wielki Kopieniec jest idealną opcją dla tych, którzy chcieliby „zrobić, a się nie narobić”. A także dla tych, którzy boją się mrozów, nie chcą wychodzić wcześnie i potrzebują w miarę krótkiej wycieczki. 

A teraz trochę konkretów, dla tych, którym nie chce się czytać całego opisu: 

Czas przejścia z Jaszczurówki na Kopieniec to ok. 1,5h w zależności od warunków (bywa, że szlak jest zalodzony, wtedy trzeba brać pod uwagę, że pójdziemy dłużej). W drugą stronę, w to samo miejsce, pójdziemy ok. 20 min. krócej.