O konieczności ratowania przyrody i gniewie, który pojawia się gdy widzimy jak miejsca przez nas podziwiane są niszczone przez ludzi. O sile kobiet i wartości siostrzeństwa – solidarności w sprawach, o których kobiety powinny rozmawiać kobietami. Bo mają dużo do powiedzenia. Wszystkie te tematy przychodzą do głowy, kiedy słuchamy nowego albumu Sutari – „Siostry Rzeki”.

Tytuł nawiązuje do akcji ekologicznej, o której więcej przeczytacie na stronie siostryrzeki.wordpress.com

SUTARI to siła trzech kobiecych głosów i bogatej wyobraźni muzycznej. Kasia Kapela, Basia Songin, Zosia Zembrzuska eksperymentują z brzmieniami, wplatając w śpiew różnorodne techniki wydobywania dźwięków, od mocnego ludowego śpiewania po miękki słowiański soul, szept lub okrzyk inspirowany ptasim zawołaniem. Dopełniają to instrumenty, niekiedy wydobyte z domowych pieleszy, jak tarka, mikser kuchenny, klucze czy wanna wypełniona wodą. „Sutari” oznacza „współbrzmieć”. 

Kaśka Paluch: Czy waszym zdaniem artyści związany z szeroko rozumianą sceną folkową powinni zwracać większą uwagę i częściej poruszać kwestie związane z ekologią?

Basia: Myślę, że sztuka może wspierać działalność ekologiczną na różne sposoby, mniej lub bardziej bezpośrednio. Jeśli dla kogoś te kwestie nie są obojętne, zawsze znajdzie sposób, by dać temu wyraz. Dla mnie osobiście konieczność ochrony przyrody jest jedną z ważniejszych. Staram się zarówno w codziennych wyborach, jak i moich działaniach artystycznych żyć w zgodzie z wartościami ekologicznymi. Nie chciałabym jednak nikomu nic narzucać. Dla mnie ważna w sztuce jest też wolność wypowiedzi. 

Kasia:  Myślę że jest wiele ważnych tematów które możemy poruszać i poruszamy. Folk rymuje mi się z ekologią ponieważ „jest blisko ziemi” . (Śmiech) Ale pytanie, na ile świadomie i odpowiedzialnie chcemy zabierać głos oraz jaką treść niesiemy, stawia sobie zapewne każdy uczestnik publicznej komunikacji, czy to w muzyce, filmie czy poprzez inne media.

Zosia:  Na pewno działania artystyczne – podejmowane nie tylko przez muzyków sceny folkowej – mogą się przysłużyć szerzeniu proekologicznych idei.  U nas potrzeba poruszania tematów ekologicznych pojawiła się w sposób naturalny. Spotykając się przyjacielsko i muzycznie często rozmawiamy o tym, jak możemy lepiej dbać o środowisko w codziennych zachowaniach, wyborach, a zatem i te nurtujące nas kwestie wplotłyśmy do naszej muzyki. 

Rzeka od wieków oznaczała po prostu życie. Przy rzekach się osiedlano, bliskość wody stanowiła o jakości miejsca do życia. Dziś rzeki płyną brudne lub nie płyną wcale. Odczuwacie z tego powodu raczej smutek czy raczej gniew?

Basia:  Moje odczucia w tym temacie są bardzo poplątane. Odczuwam wielki smutek z powodów zniszczeń przyrody i zbyt częstego okrucieństwa człowieka względem natury. Frustruje mnie brak empatii, bezmyślność i pazerność. Czasami też pojawia się gniew.

Kasia: Smutek na pewno. Trudno mi to zrozumieć. Gniew jest takim uczuciem, którego się wciąż uczę, ale wraz z pogłębianiem świadomości, dlaczego miejsca, które wzbudzają mój największy podziw i zachwyt są dewastowane, rodzi się miejsce na gniew. 

Zosia: Ja odczuwam przede wszystkim smutek i niezrozumienie, że tak wiele ludzi wciąż ochronę środowiska  traktuje po macoszemu, jako dziedzinę, którą zajmują się ludzie „niepoważni”…

Choć często w różnych kontekstach kulturowych mówi się o „braterstwie” jako synonimie zjednoczenia, u was stale przewija się temat siostrzeństwa. Czy kobiety powinny być ze sobą bliżej, solidaryzować się bardziej?

Basia:  I znów – nie będę narzucać swojej perspektywy i nie powiem, że powinny. (Śmiech) Dla mnie siostrzeństwo i braterstwo to synonimy. Dobrze jest się wspierać, czerpać siłę ze wzajemnej obecności, zrozumienia, dzielenia pasji, rozmowy czy milczenia. Czasami łatwiej takie wsparcie i moc znaleźć w obrębie własnej płci (zarówno tej przyrodzonej, jak i odczuwanej), czasami w rodzinie, w gronie przyjaciół. Niekiedy lżej jest przeżywać rzeczy czy rozmawiać na trudne tematy w gronie osób, których one dotyczą bezpośrednio. Moje prywatne rozumienie siostrzeństwa jest bardzo szerokie i pojemne.

Kasia: Są tematy które dotyczą bezpośrednio właśnie kobiet i trzeba nam je podejmować. Nikt nas nie wyręczy, acz wsparcie jest nieodzowne. Wciąż zaskakuje mnie jak mało wiemy, a ja wciąż odkrywam nowe aspekty dotyczące cyklu, menstruacji, ciąży, poronień, porodu, połogu czy aborcji. I w tym aspekcie pojęcie siostrzeństwa jest po prostu aktualne.

Zosia: Wydaje mi się, że o siostrzeństwie mówi się ostatnio coraz częściej, a wynika to z potrzeby bycia blisko, porozmawiania otwarcie o trudach, problemach, emocjach – jako odskocznia od pędzącego trybu życia „na pokaz”, gdzie nie ma miejsca na łzy, refleksję, współczucie. 

Jaka siła płynie z kobiecości i inicjatyw podejmowanych przez kobiety?

Kasia: Będąc na WOMEX-ie w 2015 roku uderzyła mnie charyzma kobiet z różnych stron świata, które ze sceny śpiewały o problemach swoich społeczności, o potrzebie solidarności i wspólnego działania. Jest wiele przykładów kobiet, które inspirują swoim działaniem. Tu odsyłam do naszej pieśni „Swaty”.

W moim pokoleniu dostrzegam wśród kobiet dużą wrażliwość na potrzeby innych, inteligencję emocjonalną, empatię, otwartość i jest to tylko kilka, wśród wielu zalet, które niosą za sobą inicjatywy podejmowane przez kobiety. 

Zosia: Wciąż jeszcze wiele jest środowisk, w których kobiety nie mają wielkiego wyboru, jeśli chodzi o styl i cel życia. Ludzie żyjący w europejskich metropoliach być może patrzą na to przez inny pryzmat – możliwości i równości, ale wystarczy się rozejrzeć, spojrzeć trochę dalej, by dostrzec jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Kobiece inicjatywy – społeczne,  artystyczne, ekologiczne – pokazują, że kobiety są silne, chcą zabierać  głos i mają dużo do powiedzenia!

Do jakich źródeł tradycyjnych sięgnęłyście podczas pracy nad nową płytą? Muzyka na płycie brzmi dla mnie jakby płynęła, transowo, jak rzeka właśnie – czy dobór materiału miał na celu właśnie taki efekt?

Basia:  Nieodmiennie wierne jesteśmy naszej fascynacji starą muzyką polskiej wsi, a co za tym idzie, transowym rytmom, urzekającym melodiom i magicznej, wielowymiarowej poetyce. Nawet w utworach, do których napisałyśmy własne melodie czy słowa, „pod skórą” to wszystko pulsuje i rozbrzmiewa.

Tym razem nie skupiałyśmy się na konkretnych regionach czy pieśniach. Pozwoliłyśmy sobie na powolny proces poszukiwań i pracy twórczej. Inspiracje przychodziły do nas z tych samych źródeł co zawsze – z nagrań archiwalnych, zapisów Kolberga czy dawnych wyjazdów w teren. Tym razem jednak dałyśmy sobie czas i przyzwolenie, aby w nas te inspiracje dojrzewały, splatały się z innymi a wyobraźnia kreowała z tych spotkań nowe jakości. 

Poszukiwałyśmy nie tylko w warstwie melodii i tekstu. Nie tylko by stworzyć nowe piosenki. Ciekawiły nas też nowe brzmienia, zabawy rytmem, eksplorowanie nowych splotów naszych trzech głosów. Tym sposobem czasami z ludowej inspiracji pozostawał tylko puls, na którym zbudowała się zupełnie odmienna rzeczywistość muzyczna. 

W warstwie tekstowej – wyobraziłyśmy sobie sytuację, gdyby tradycje przetrwały – nie tylko jako rekonstrukcja, ale jako ciągła i żywa kultura muzyczna – to o czym współcześnie śpiewane byłyby pieśni? Jak zmieniłyby się przyśpiewki weselne? I w tym duchu napisałyśmy nasze własne teksty lub dopisałyśmy przyśpiewki do istniejących słów. Nowe opowieści na nowe czasy.

rozmawiała: Kaśka Paluch
zdjęcia: Piotr Spigiel
czerwiec 2020