DelaDap już od ponad dekady serwują nam własną, nowoczesną wizje, muzyki gypsy. Od początku swojej działalności balansowali na granicy dobrego grania i kiczu. Ta gra jest bardzo niebezpieczna.

Słuchanie DelaDap zawsze wywoływało we mnie jakieś ambiwalentne uczucia. Z jednej strony wirtuozerska gra na instrumentach, intrygująca próba znalezienia kompromisu między cygańską żywiołowością a prostotą muzyki pop. I elektroniczne bity nadające temu wszystkiemu nowoczesnego sznytu. A z drugiej strony ta prostota czasem wpadała w prostactwo, folkowość projektu robiła się przaśna, a elektronika sprawiała, że DelaDap mieli charakter siermiężnego dicho. I tak, balansowali między tymi dwoma płaszczyznami – które różnią się od siebie niuansami – narażając swoich słuchaczy na zawał.

Już recenzując dwa lata temu ich ostatni album „I Know What You Want” pisałam, że nie wiem czy tego chcemy. Od tego czasu zmieniło się wprawdzie niewiele, ale za to delikatnie na plus. Głównie przez odważniejsze – niż na poprzednim krążku – sięganie po klimaty jazzujące i swingujące. Bywają więc momenty, kiedy „nowoczesne bałkany” to nie tylko orkiestra dęta zasuwająca do regularnego bitu. Na „This is DelaDap” kompozycje wydają się bardziej zwarte, ich elementy lepiej przemyślane i współistniejące – a nie jedynie poustawiane obok siebie. 

Na czymś musiały się te zabiegi odbić i odbiły się na ilości folku, który tym razem ustępuje miejsca innym, zwłaszcza elektronicznym środkom – z korzyścią dla obu stron. Kiedy didżej Stani Vana może rozwinąć skrzydła, nawet kosztem jego orkiestry, robi się przyjemnie i nowocześnie. 

Tym razem więc DelaDap poszli po rozum do głowy, zrezygnowali z części najmniej wymagającej publiczności – do fanów siermiężnej elektorniki puszczają tylko czasem oczko. Wciąż grają lekko i pod nóżkę, ale tym razem przynajmniej da się tego słuchać. 

Kaśka Paluch 

DelaDap „This is DelaDap”, Chat Chapeau Nouveau 2014