Nie może zaśpiewać we własnym kraju, bo prawo Iranu tego zabrania. Otwarcie mówi o tym, jak wielkim problemem – dla nas wszystkich – są uprzedzenia wpajane przez większości etniczne i religijne. Azam Ali, najsłynniejsza pieśniarka muzyki Wschodu, to nie tylko utalentowany muzyk, ale także badaczka historii kultury i antropologii. Przed jej pierwszą wizytą w Polsce rozmawiamy o tym, dlaczego muzyka Azam pasuje do gór, czego uczy nas poezja i dlaczego miłość powinna być najważniejsza na świecie.
„Kiedy rozmawiam z kimś przez telefon i nie mogę go poznać osobiście, czuję że coś tracę” – usłyszałam od swojej rozmówczyni. Bardzo rzadko zdarza się, żeby artysta rozpoczynał rozmowę przed zadaniem pierwszego pytania. Azam Ali w pierwszej chwili urzeka bezpośredniością, szczerością i autentycznym szacunkiem do rozmówcy. Ta otwartość kontrastuje z mistyczną i introwertyczną muzyką, jaką wykonuje, ale jednocześnie czyni jej postać jeszcze bardziej intrygującą.
Kaśka Paluch: Cześć, dzwonię z…
Azam Ali: Wiem, dzwonisz z Polski. Nie mogę się doczekać, aż przyjadę na koncert – nigdy tam nie byłam!
Tak, dlatego mam zamiar przejechać prawie tysiąc kilometrów, żeby cię usłyszeć.
Wspaniale, dziękuję.
A ty jesteś gotowa na, ponoć, najgorętszą publiczność na świecie?
Oczywiście. Słyszałam tak wiele dobrego o publiczności w Polsce, że jestem niezwykle podekscytowana, że i ja tego doświadczę.
Masz ogromną ilość fanów tutaj.
No to teraz jestem jeszcze bardziej podekscytowana. (śmiech)
Dobra, to teraz ja się muszę z czegoś zwierzyć. Byłam dziś w górach, sama, a kiedy chodzę po górach samotnie, lubię słuchać muzyki. Dziś słuchałam twojej muzyki. I przekonałam się, że idealnie pasuje do tej scenerii: jest tak samo monumentalna i delikatna jednocześnie.
Jestem zaszczycona tym, jak to opisałaś. To piękne, a ja nigdy nie mam dość słuchania o tym, jak różne osoby odbierają moją muzykę i jak jej doświadczają. Sama, kiedy tworzę, nie myślę o tym. Ten proces odbywa się jakby we mnie, ta muzyka wydaje mi się bardzo introwertyczna. Kiedy myślę o tworzeniu muzyki, nie myślę o pisaniu jej – w sensie zapisu nutowego. Postrzegam to raczej jako… tworzenie środowiska, trójwymiarowej przestrzeni. Takiej, w jakiej chciałabym być i do jakiej chciałabym zaprosić innych ludzi. I może właśnie dlatego odebrałaś tę muzykę tak, kiedy byłaś samotna w otoczeniu natury. Bo to jest bardzo podobne do tego uczucia, o którym mówię. Jesteś sama, ale nie kompletnie osamotniona. Jest obok coś nieopisywalnego.
To było trochę magiczne doświadczenie. Nie rozumiem tekstów twoich utworów, ale jest w nich coś ludzkiego, coś historycznego, trudnego do uchwycenia. Te góry jakby ożyły dzięki nim.
Pięknie. Najtrudniejszą rzeczą przy pisaniu utworów ze słowami jest świadomość, że wiele osób tych słów nie rozumie. Najważniejsze to zastanowić się, jak ludzie poczują tę muzykę bez tego rozumienia. Zawsze się nad tym zastanawiam. Staram się więc tak naprawdę nie myśleć o tych słowach, ale przede wszystkim o dźwiękach. Tak, żeby słuchacz, jak ty, mógł je wyraźnie poczuć. Muzyka jest najbardziej ezoteryczną formą sztuki, podobnie jak obrazy czy literatura zabiera cię do innego świata, ale w muzyce sama możesz kreować jej znaczenie. I chciałabym, żeby ludzie właśnie to robili z moją muzyką. Jest językiem, który nie powinien być barierą.
Wiele z twoich tekstów jest inspirowanych perską poezją i historią. Możemy z niej wynieść coś uniwersalnego? Czego powinniśmy się z niej uczyć?
U mnie zaczęło się to jako bardzo osobista podróż. Opuściłam Iran, kiedy byłam bardzo młoda i dorastałam w Indiach, a później w Ameryce, skąd przeprowadziłam się do Kanady, gdzie żyję teraz. Kiedy byłam nastolatką, to – podejrzewam, jak wielu emigrantów zmuszonych do życia poza ojczyzną z powodów politycznych – czułam, że część mnie nigdzie nie przynależy. To jest potrzeba zrozumienia skąd pochodzić. Zaczęłam więc studiować muzykę i poezję, bo to był mój sposób na połączenie się z moją historią i korzeniami. Kiedy zainteresowałam się poezją okazało się, że kiedy ją czytasz, zwłaszcza poetów mistycznych, to nie ważne skąd pochodzisz i jaką religię wyznajesz, czujesz coś. To dlatego, że poezja jest transcendentna, przełamuje bariery wyznaniowe i kulturowe. Dociera do ludzkiej duszy. Kiedy to sobie uświadomiłam, poczułam, że sztuka ma ogromną siłę wzbogacania człowieka i wpływa na jego zmianę. Dlatego poezja stała się dla mnie tak istotna. Pomyślałam, że jeśli zawrę ją w swojej muzyce, to ludzie zrozumieją jej znaczenie. Poezja jest naprawdę o ludzkiej, indywidualnej podróży.
Podobnie jest z samą muzyką folkową.
W równie dużej mierze moja muzyka oparta jest na twórczości ludowej, która także jest nośnikiem historii każdego kraju. Interesuję się muzyką ludową wielu rejonów świata, bo wierzę, że ta muzyka jest muzyką ludzi, która wyraża emocje i potrzeby zwykłych ludzi. Bo zwłaszcza w Persji muzyka klasyczna przez długi czas była domeną możnowładców, była elitarna. Więc można w niej czasem wyczuć, że jest dedykowana konkretnej grupie ludzi. A folk jest dla wszystkich.
Nie jest tajemnicą, że słuchacza zachodniego fascynuje muzyka Wschodu. To działa w dwie strony? Ucho wykształcone na mikroskalach odnajduje coś egzotycznego w muzyce środkowoeuropejskiej?
Niestety, ponieważ muzyka z tego kręgu kulturowego jest szalenie popularna, to nie do końca tak to działa. Oczywiście generalizuję teraz. Jednak na Wschodzie największym zainteresowaniem darzy się rock i dance z zachodniego mainstreamu. Ale są też artyści, którzy fascynują się muzyką etniczną. Ja też do nich należę. Więc może generalnie ludzie nie są zainteresowani tradycją folkową, panuje raczej obsesja mainstreamu. Wpływ na to ma na pewno, i często to powtarzam, że na Wschodzie często „nowoczesność” myli się z „zachodem”. Ludzie chcący być częścią nowoczesnego świata wchłaniają tę wrażliwość z głównego nurtu. A przecież mamy ze sobą zaskakująco wiele wspólnego – nieustannie mnie to zachwyca. Muzykę folkową badam wręcz w sensie antropologicznym, bo dzięki niej poznaję ludzkość.
Powiedziałaś kiedyś, że chcesz swoją muzykę zachować „czystą”. Czy to oznacza, że trzymasz ją z daleka od kwestii politycznych, od buntu, komentarzy do rzeczywistości?
Bardzo chętnie wypowiadam się na temat tych kwestii. Moje poglądy polityczne są tak naprawdę bardzo konkretne i staram się o tym prosto mówić. Jestem wolna od jakichkolwiek poglądów nacjonalistycznych – nikt nie ma wpływu na to, gdzie się rodzi, w jakiej rodzinie, ani w jakiej religii. Ja swój kraj i swoją rodzinę kocham. Ale moim zdaniem problemem tego świata jest to, że miłość do własnego kraju czy religii przedkłada się nad miłość do ludzi.
Chętnie o tym mówisz.
Myślę, że to jest mój najsilniejszy polityczny pogląd. Ludzkość, humanizm to najwyższa wartość. Ślepe przywiązanie do kraju czy religii sprawia, że nie umiesz poradzić sobie z konkretnymi sprawami. Na przykład wtedy, kiedy religia każe ci być przeciwko ludziom z innego kraju. To jest coś, czego doświadczam w moim własnym kraju. Zawsze o tym mówię. Kiedy dorastałam w Iranie, obcowałam z różnymi ludźmi, wieloma grupami etnicznymi – są tam Armeńczycy, Kurdowie, Afgańczycy. I było w tym zbyt wiele uprzedzeń, a jednocześnie obwiniania Zachodu za wszystkie nasze problemy. Ale kiedy dorosłam i rozwinęłam swój umysł zdałam sobie sprawę, że to właśnie granice są wszystkiemu winne. Ludzie powinni przede wszystkim zacząć od zjednoczenia się. I te przemyślenia stały się bardzo ważną płaszczyzną w mojej muzyce. Śpiewam utwory z różnych grup etnicznych – z Iranu, Turcji – na każdym albumie staram się ten zakres poszerzyć. Według mnie to bardzo ważny temat, na całym świecie. Jest tak wiele problemów związanych z etnicznymi czy religijnymi większościami… lubię o tym mówić, szczególnie podczas koncertów, zwłaszcza w Turcji. Oczywiście nie mogę występować w moim własnym kraju, w Iranie, bo tam śpiewanie kobiet jest nielegalnie. Dlatego nigdy nie zagrałam we własnym kraju. Ale często gram w Turcji i tam często zwracam się z tym problemem, szczególnie do młodych ludzi, którzy mają największy wpływ na zmiany.
Wiesz, że także w Polsce to, o czym mówisz, jest problemem.
Wiem, dlatego mówię, że to sprawa globalna. I mam nadzieję, że uda nam się porozmawiać o tym dłużej, na miejscu.
Rozmawiała: Kaśka Paluch
lipiec 2014