Czy to jest książka podróżnicza, czy to jest reportaż, dziennik, pamiętnik, książka filozoficzna? „Donikąd” Milczarka jest po trochu wszystkim i żadnym z tym. Nieuchwytność, umykanie szufladkom, jest też jedną z najlepszych jej cech.
Autor „Donikąd”, od dziecka zafascynowany jest tym, co najdalej, miejscami na mapie tak odległymi i tak odludnymi, że prawie nikt tam nie mieszka albo nie jeździ, bo też – w teorii – nie ma po co. Jeśli gdzieś nie ma architektonicznych zabytków, natury pięknej i dostępnej, jeśli z jakiegoś powodu miejsce nie staje się turystycznie pociągające, raczej nie myślimy o tym, żeby tam jechać. Milczarek myśli inaczej i ja go doskonale rozumiem, bo tak jak pisarza, pociąga mnie pustka, nicość, izolacja, miejsca, w których rządzi lód i wiatr. Pojechałabym z Milczarkiem na kraniec Rosji, nie musiałby mnie dwa razy namawiać. Polubiłam „Donikąd”, bo bardzo podoba mi się idea docierania na krańce świata po NIC, bo nie ma tam niczego.
Poznajemy te odległe części mapy przez subiektywny opis autora, niekiedy wspomożony wzmiankami z historii, o których trudno czytać gdzie indziej. Fakt, że Milczarek jest filologiem rosyjskim, zdecydowanie pozwala mu lepiej odnaleźć się w tamtejszej rzeczywistości, przewodnikiem okazuje się więc dobrym. Więcej o samej konstrukcji książki pisać nie chcę, bo nie chcę nikomu odbierać radości z jej odkrywania.
Dodam tylko, że język jest często wyraźnie niereporterski, nie „literaturo-podróżniczy”, ale wielokrotnie celny i obfity w zdania, które chce się czytać wielokrotnie i powoli. Choć ma się też wrażenie, że autor kondycyjnie nie wytrzymuje tempa jakie narzucił sobie na pierwszych stronach. Pięknie dosadne zdania (jak uwielbiane przeze mnie to o kolorowych domach „zastępujących witaminy, no bo samą rdzą trudno żyć”) w dalszej części książki już coraz częściej zastępowane są mechanicznymi powtórzeniami, brzmiącymi mądrze filozoficznymi słowami. No, widać, że książka powstawała etapami i każde odwiedzane przez Milczarka miejsce wywołuje w nim coś innego, aż do Norylska, który wywołuje w nim głównie nudę. Być może jednak właśnie o to chodziło.
Kaśka Paluch
Michał Milczarek, „Donikąd”, Czarne 2019