Pierwsze dni wiosny warto rozpocząć na szlakach nietrudnych i niedługich – dzień w końcu jeszcze dość krótki, a i warunki górskie odmienne od suchych miejskich chodników.

W Tatrach śnieg poleży jeszcze długo, a podczas nocnych przymrozków roztopy czynią szlaki lodowymi. Pamiętajcie więc by mimo panującej wokół ciepłej aury nie zapomnieć o zimowym obuwiu, nakładkach-raczkach, kijkach i ciepłych ubraniach do plecaka oraz – bezdyskusyjnie – świetle, by ciemność nie zaskoczyła Was w drodze do domu. 

Na przywitanie wiosny wybieramy przyjemny i malowniczy szlak na Trzy Korony z Krościenka. Po zaparkowaniu samochodu na ul. Trzech Koron, ruszamy pod górę w las, w stronę Przełęczy Szopka. Idziemy żółtym szlakiem. Odwracając wzrok od palącego przedpołudniową porą w oczy słońca, spoglądamy na panoramę Krościenka, z wybijającym się na widoku kościołem p.w. Chrystusa Dobrego Pasterza. Później wchodzimy w las.

Trasa prowadzi pod górę, co już od samego początku daje niezły „wycisk”. Po około dwudziestominutowym marszu docieramy do tablicy Pienińskiego Parku Narodowego, skąd rozchodzą się szlaki na Sokolicę i Trzy Korony. My udajemy się kierunku szlaku żółtego i niebieskiego – wciąż pod górę lasem. Początek marca funduje nam tu sporą ilość lodu i zmrożonego śniegu, przez co wędrówka staje się dość uciążliwa – dwa kroki w przód, jeden do tyłu. Trudy wynagradza nam oszałamiający widok na Tatry z Przełęczy Szopka. Szkoda, że ten magiczny moment burzy grupa turystek zachowujących się jakby dochodziły wprawdzie do szczytu, ale bynajmniej nie górskiego. Przyspieszamy więc tempo, by ich krzyki i piski zostawić w tyle. Poza tym skoro z Przełęczy jest tak piękny widok, ze szczytu Trzech Koron będzie jeszcze piękniejszy, więc chcemy to jak najszybciej zobaczyć.

Wciąż idziemy mocno pod górę i w lesie. Z Okrąglicy – kulminacji trzech koron – wynosi się platforma widokowa, którą osiągamy idąc metalowymi schodami. Cywilizacja wali po pysku, nie ma co. Z platformy podziwiać możemy piękny widok już nie tylko na Tatry, ale też Gorce, Beskid Sądecki, pozostałą część Pienin – z Sokolicą, Wysoką i Wąwozem Homole, a nawet Szczawnicą. Patrzymy też na Dunajec, którego długa nić ginie na horyzoncie. 

Schodzimy z platformy i udajemy się zielonym szlakiem w drogę powrotną, którą chcemy „zahaczyć” jeszcze o Górę Zamkową. Tam natykamy się na figurkę św. Kingi, która spędziła część swojego życia w zamku, dziś będącym jedynie ruinami. Z tablicy informacyjnej na Górze dowiadujemy się też o istnieniu tu jeszcze do lat 60. pustelni, która – niestety – spłonęła. Dalej niebieskim szlakiem kierujemy się spowrotem do rozstaju nad Pienińskim Potokiem – wcześniej minęłyśmy go idąc w stronę Trzech Koron. Dalej powrót tą samą trasą. 

Czas wycieczki: 4,5h
Odległość: 10km
Trudność: Niewielka, ale jeśli szlaki są oblodzone – spora