Bartłomieja Kurasia znają wszyscy, którzy zainteresowani są Zakopanem i Tatrami i czytają „Wyborczą”. Relacjonował najważniejsze wydarzenia z TOPR-rem w roli głównej, w tym ostatnie najgłośniejsze wypadki: masowe porażenie piorunem na Giewoncie i akcję poszukiwawczą grotołazów w jaskini Wielka Śnieżna. Będąc blisko gór, ratowników i zawsze na miejscu wydarzeń, dysponuje więc najodpowiedniejszym narzędziami, by w jego rękach powstała kronika wypadków w górach.
Tytułem z pewnością zainteresują się ci, którzy w najważniejszym miejscu swojej książkowej biblioteki trzymają „Wołanie w górach” Michała Jagiełły. Ta legendarna pozycja, będąca wyciągiem z kronik TOPR, jest też doskonałą opowieścią o historii tatrzańskiej turystyki. Nie ma też lepszej przestrogi i podręcznika szacunku do groźnych gór, niż to.
„Krawędź jest tylko narzędziem” – Tomasz Kozłowski, psycholog i ratownik GOPR
Choć „Niech to szlak” skupia się na współczesnych wydarzeniach, często są one punktem odniesienia do opowieści z przeszłości. Niektóre historie będą więc już świetnie znane każdemu, kto śledzi propozycje wydawnicze o Zakopanem, TOPR i Tatrach. Ale także tym, którzy czytali wspomnienia Zaruskiego lub pierwszych taterników. Słowem, nic nowego. Historia powstania TOPRu, wypadek Karłowicza, wydaje się absolutnie obowiązkowym elementem każdej książki o wypadkach w najwyższych polskich górach i – co tu dużo mówić – faktycznie powtarzana jest do znudzenia. Nie jestem pewna, czy i w tym przypadku było to konieczne.
Okazuje się, że najbardziej drastyczne, a więc i czytelniczo atrakcyjne, wypadki w Tatrach (pominąwszy dwa wymienione na początku) wydarzyły się dawniej, zostały więc już opisane w niemal każdej pozycji poświęconej podobnej tematyce. W „Kronice” Kurasia najciekawsze okazują się historie z, powiedzmy, Zakopanego. Kronik policyjnych i leśniczych TPN. Zabójstwa czy samobójstwa w Tatrach, także zabójstwa dotyczące zwierząt.
Samobójstwa w Tatrach: idą w góry, by umrzeć
Są to historie bardzo mało znane, szczególnie poza środowiskiem zakopiańskim. Niektóre z nich pamiętam jak przez mgłę, poznanie całej historii dziś odświeżyło pamięć i przywróciło wspomnienie dramatyzmu tamtych czasów (szczególnie, że niektórymi z opisanych zdarzeń zajmował się ojciec mojego kolegi z bloku, który pracował w wydziale kryminalnym). To jest największy atut książki Kurasia – dziennikarz będący blisko tych wydarzeń, ma okazję pokazać swoim czytelnikom Zakopane od trochę innej strony, bardziej noir.
Przy okazji opowiadania o tragediach i dramatach, Kuraś przytacza wypowiedzi ratowników i leśników dotyczące bezpieczeństwa w górach i zasad poruszania się po Tatrzańskim Parku Narodowym. Ewidentnie edukacyjny element tej książki powinien przyciągnąć do niej, poza wytrawnymi turystami, tych, którzy o przygodzie w górach dopiero marzą.
Poza tym „Niech to szlak” czyta się jednym tchem. Nie mam wątpliwości, że to pozycja obowiązkowa, dla każdego zakochanego w Tatrach.
Kaśka Paluch