Nie było by tej płyty, gdyby nie wsparcie fanów Azam Ali i Niyaz. Środki na nagranie „The Fourth Light” zespół zbierał przez portal crowdfundingowy. Wszystko się udało i poszło jak po maśle. Niyaz zaciągnęli kredyt zaufania u swoich słuchaczy i dziś, w dniu premiery płyty, wiemy już, że spłacają go z bonusowymi odsetkami.
Lejtmotywem albumu jest poezja Rabii Al Basri, sufickiej mistyczki i poetki, której uniwersalny przekaz miłości ma nieść ze sobą muzyka Niyaz. Azam Ali po raz kolejny więc zwraca uwagę na niekorzystną, eufemistycznie rzecz ujmując, sytuacją kobiet w wielu częściach świata, problemy systemu patriarchalnego, Rabia zaś jest ikoną feminizmu i wyzwolenia duchowego. Wokół osi jej poezji odnajdziemy też pieśni z Iranu, Afganistanu i Turcji. Muzyka wydaje się być tu bardzo pięknym, ale jednak nośnikiem przekazu – Niyaz bardzo wyraźnie podkreślają, że ich celem jest szerzenie idei pokoju i zwrócenie uwagi na sytuację mniejszości etnicznych, religijnych i sprawiedliwości wobec kobiet na świecie. Dzięki swojej muzyce z tym przekazem trafiają prosto w serce.
MIŁOŚĆ JEST MOJĄ POLITYKĄ – NASZ WYWIAD Z AZAM ALI
Materiał z „The Fourth Light” nie będzie zaskoczeniem dla entuzjastów i znawców twórczości irańskiego zespołu z Ameryki. Wszystkie te cechy ich muzyki, które wzbudziły zainteresowanie świata, Niyaz szerzej eksplorują i pogłębiają także w nowych kompozycjach. Jest więc charakterystyczna atmosfera sufickiego mistycyzmu, elektronika, elementy pieśni ludowych perskich, tureckich i indyjskich. Oraz oczywiście przeszywający, krystaliczny głos Azam Ali. Na tej płaszczyźnie wiele nas nie zaskoczy, ani nie zdziwi. Jednak są pewne zmiany, przede wszystkim w proporcjach. Na „The Fourth Light” od początku przeważa siła, energia i dynamika tureckich rytmów. Z pewnością spory wpływ na przewagę tureckich brzmień miał fakt, że zespół przez rok dzielił pracę właśnie między Turcją a Kanadą, a Azam Ali zresztą z krajem pod Wielkim Araratem związana jest blisko. Często koncertuje tam – nie mogąc koncertować w swoim rodzinnym Iranie – i wykorzystuje tę szansę na podzielenie się swoimi przemyśleniami, refleksjami i ideeami z muzułmańską częścią jej słuchaczy. Zatem oddziaływanie tureckiej kultury wydaje się nieodzowne i w pełni zrozumiałe. I tym samym nowy album Niyaz ma szansę trafić do odbiorców, którzy do tej pory preferowali na przykład propozycję Sezen Aksu. Azam Ali z zespołem jest, rzecz jasna, mniej popowa, ale elementy tureckiej muzyki tanecznej i rozrywkowej bez problemu w twórczości irańskiego zespołu odnajdziemy.
Nie bez powodu o rozrywce właśnie wspominam, bo kolejną zmianą i modyfikacją proporcji jest wysunięcie elektroniki na bliższy plan. Do tej pory w Niyaz syntetyczne brzmienia były, owszem, wyraźnie słyszalne, choć głównie na płaszczyźnie rytmicznej, a zresztą zwykle zlewały się z tradycyjnym instrumentarium. Tym razem elektronika odgrywa poważniejszą rolę i ku temu też jest powód – podczas nagrań „The Fourth Light” zespół współpracował z Damianem Taylorem, nominowanym do nagrody Grammy producentem, który na swoim koncie ma między innymi brzmienia The Killers, Arcade Fire czy „Biophilię” Björk. Byłoby grzechem nie wykorzystać takiego magika w studio, ale zespół ma czyste sumienie – ta płyta jest wyprodukowana perfekcyjnie.
Rytmika sufickiej poezji, elektroniczna transowość, emocjonalny i osobisty przekaz oraz egzotyczne brzmienia tradycyjnego instrumentarium sprawiają, że „The Fourth Light” jest albumem hipnotyzującym. Harmonijnie wpływa do krwiobiegu organizmu, otula, przeszywa, momentami wręcz obezwładnia. Muzyki Niyaz i głosu Azam Ali właściwie się nie słucha – nią się oddycha, płynie, wpada w trans, jak przy obserwowaniu wirujących derwiszy. Niezwykle głęboka uczuciowo, pełna muzycznego bogactwa, piękna i wciągająca płyta.
Kaśka Paluch
Niyaz, The Fourth Light, 2015