„Szlaki ludzi ciekawych”, jedna z wielu serii Bezdroży, najlepszego obecnie wydawnictwa szeroko pojętej literatury podróżniczej, zachęca nie tylko tematem. Pięknie wydane pozycje traktujące o nowatorskich i oryginalnych podróżach przyciagają estetyczną formą i intrygującą treścią. Jednak moja pierwsza przygoda z serią – „W uścisku żywiołów. El Condor Rio Colca” Krzysztofa Mrozowskiego okazuje się falstartem.

Mrozowski opisuje losy wyprawy grupy „Watra” do kanionu Colca, w którym Polacy jako pierwsi postawili swoje stopy. Temat rodaków odkrywców zachęca do przyjrzenia się pozycji bliżej, zwłaszcza, że frapujące są historie miejsc odkrywanych – tak niewiele w końcu jest dziś do odkrycia. 

Styl napisania książki każe mi jednak zastanowić się czy na oczy widział ją jakikolwiek redaktor. Mrozowski jest podróżnikiem, nie musi składać Faulknerowskich zdań, ale niechże one będą przynajmniej poprawne. Pomijając błędy i literówki, styl jest naprawdę trudny do przebrnięcia. Na długo zapamiętam wywód o kuchenkach gazowych (cztery zdania na temat tego, że lepiej mieć kilka mniejszych niż jedną dużą). Napisana infantylnie w stylu bloga silącego się na wykreowanie postaci niczym Tomek na wojennej ścieżce, wydających się zupełnie nienaturalnymi dla grupy studentów przeżywających wielką przygodę. Brakuje tylko by towarzysze wyprawy przeklinali niepowodzenia słowami „motyla noga”. 

Temat ciekawy, szczegółowość opisów wartościowa, ale styl odpychający. „W uścisku żywiołów” to książka dla pasjonatów, uczestników opisanej wyprawy i ich znajomych. Żądnym dobrej literatury podróżniczej kontaktu z reportażem Mrozowskiego nie polecam. Szkoda – bo to zmarnowany potencjał. 

Kaśka Paluch