Na początku tego roku nakładem wydawnictwa 360 stopni pojawiło się wznowienie słynnej i kontrowersyjnej książki Jona Krakauera „Wszystko za Everest”. Ja miałam makabryczną przyjemność czytać słowa himalaisty w równą 14 rocznicę tragedii na Dachu Świata – 10 maja.
„Co się dzieje? Czym nam się udało tak rozwścieczyć tę górę?”
Jon Krakauer, dziennikarz magazynu „Outside” i wspinacz, został przyłączony do wyprawy komercyjej Roba Halla wyruszającej na najwyższy szczyt świata, w celu napisania artykułu o komercjalizacji everestowych wypraw. I choć nic na to nie wskazywało – jak to zwykle w wysokich górach bywa – Czomolungma nagle zaczyna się mścić i konsekwentnie uśmiercać członków wyprawy. Ginie kilkanaście osób. 10 maja 1996 roku został okrzyknięty najczarniejszym dniem na najwyższej górze świata.
Krakauer jako naoczny świadek wydarzeń, miał teoretycznie największą szansę na rzetelne opisanie całej sytuacji. Jednak na wysokości 8000 m.n.p.m. nic nie jest takie, jak się wydaje. Permanentne niedotlenie mózgu, skrajne wyczerpanie wspinaczy, uniemożliwia prawidłową percepcję i właściwą ocenę sytuacji. Niemożliwa jest też ocena obiektywna. Surowe wnioski Krakauera, twarde oskarżenia padające pod adresem organizatorów wyprawy i przewodników – którzy zresztą zostali na górze (zarówno Hall, jak i Fischer, przewodnik Mountain Madness prowadzący swoją wyprawę komercyjną równolegle do wyprawy, w której brał udział Krakauer) – rozjuszyły środowisko wspinaczy i budzi kontrowersje do dziś. Ostra ocena postawy przewodnika Anatolija Bukriejewa, który również był na górze pamiętnego dnia, poddawanie w wątpliwość słuszności decyzji Halla, zachowania innych – to wszystko bardzo grząski, śliski grunt, na który Krakauer wszedł w niecałe pół roku po tragedii i chyba tego pożałował.
Ale abstrahując od słuszności postawionych tez, tego czy słowa Krakauera traktować trzeba jako arogancję czy pychę (o co posądzano go wielokrotnie), trudno nie zauważyć, że właśnie dzięki niemu, reporterskiemu oku i spisanym wspomnieniom, otrzymaliśmy jedną z najlepszych powieści o wspinaczce wysokogórskiej w historii górskiej literatury. „Wszystko za Everest” daje pełen obraz wyprawy na Everest, złożony z opisów osobowości wspinaczy, całego klimatu alpinistycznego, z charakterystyką fenomenu komercjalizacji Everestu włącznie. Jon Krakauer pisze językiem pozornie wypranym z emocji, typowym zresztą dla ludzi gór. Główną osią książki jest majowy dramat na najwyższej górze tej planety, ale tak naprawdę powieść Krakauera to konkretna dawka historii himalaizmu.
Z perspektywy osoby w górach zakochanej, trudno mi ocenić, jaką literaturą byłaby ta książka dla kogoś pozbawionego fascynacji wspinaczką. Śmiem jednak twierdzić, że i dla takich ludzi będzie to lektura permanentnie trzymająca w napięciu, opowiadająca o świecie zupełnie nam obcym, warunkach morderczych dla ludzkiego organizmu. To dokładne studium wspinaczki, ale też studium umierania w górach – ze wszystkimi szczegółami fizjologiczno-biologicznymi. Autentyczna do bólu, fascynująca opowieść o pasji, w której jak mało gdzie liczy się wszystko… albo nic.
Kaśka Paluch