
Podobno Kraków sprzyja rozmowom. Podobno krakowski Kazimierz szczególnie. I może dlatego właśnie temat jego ostatniej podróży po Islandii okazał się nie być wystarczającym. Miejsce i okoliczności postawiły wobec nas wyższe wymagania.
Nie o jego kolejnej płycie, nie trasie koncertowej i historii pseudonimu artystycznego. Z Arkiem Glenskiem – Fismollem – mówię o tym, co ważniejsze.
Emilia Klimasara: Jaka była Islandia?
Fismoll: Spokojna. Nie wiem, może ja ją tak odbieram przez muzykę, która tam jest i która mi zrobiła życie. Wszystko, czego potrzebuję muzycznie mam właśnie tam. I niekoniecznie
w warstwie lirycznej. Bywa tak, że do utworu, w którym facet mówi, że cały dzień kosił trawę na siano – i tylko o tym – napisana jest najlepsza muzyka.
Zieleń, przestrzeń, samotność?
Jak się wjeżdża w interior to tak. Jesteś sam. Zdarza się, że spotkasz jakiś samochód terenowy, ale są też miejsca, w których staliśmy się mniejszością. Byliśmy w takim miejscu. Miało okropnie długą nazwę. Były w nim ciepłe źródła. Przyjechaliśmy nocą. Obudziliśmy się rano i był absurdalnie piękny dzień – to się tam nie zdarza zbyt często. Błękitne niebo, zero chmur, zero wiatru. Mroźnie – ja uwielbiam taką pogodę. Weszliśmy do tego źródła i widzieliśmy pasmo górskie w oddali. To jest ten moment, kiedy zachwycasz się, zdajesz sobie sprawę, że już nie potrzebujesz niczego i jest ci tak dobrze, że możesz nawet umrzeć.
To jakaś specjalna kategoria emocji, która pojawia się tylko wtedy, gdy podróżujesz?
Są takie, ale muszę podróżować samemu albo z moim przyjacielem Jędrzejem. Z nim też zacząłem chodzenie po górach, jakieś rajdy poza Poznań, chodzenie po łąkach, lasach.
I o świcie, i późną nocą. To jest takie uczucie, że zmierzasz, ale nie wiesz gdzie. Niby idziesz sobie do Samotni – do jakiegoś fajnego schroniska w Karkonoszach, ale tak naprawdę cel twojej podróży jest zupełnie inny.
Inspirują Cię muzycznie?
Ja mam straszny problem, ponieważ jedyną rzeczą jaka która mnie inspiruje jest kobieta. Ale… podróże… Mnie inspirowała bardziej… tęsknota do miejsc. Doświadczyłaś kiedyś tęsknoty za miejscem, w którym nie byłaś?
Tak.
No widzisz, ja mam tak z górami. Pierwszy raz tam byłem, jak miałem 14 lat i pamiętam, że bardzo chciałem tam jechać, tam być. I czułem taką tęsknotę. Czułem taki dziwny stan, takie nieodkryte, które bardzo chciałbym odkryć. Patrzysz na jakieś miejsce, a ono cię wzrusza. Do ciebie mówi. Jest ważne. Czujesz do niego jakiś ważny pociąg! To nie jest tylko trawa, skała i coś tam. Tam jest jakaś istota rzeczy.
Opowiesz mi o tym?
Pamiętam wyjście na Sarnią Skałę, na wycieczce w gimnazjum. Pojechaliśmy tam razem
z nauczycielem sztuki, który bardzo mocno – tak naturalnie – przeżywał piękno. No i ja oczywiście, jak zwykle, byłem zbuntowany. Wszystko mi nie pasowało. Szliśmy tam, na tę Sarnią Skałę, wspinaliśmy się. I tam, trochę wyżej, była skałka. Strasznie chciałem na nią wyjść. Zobaczyć. Poczuć, jak mi nogi dyndają. Bo jakoś wiedziałem, że to za tym momentem tęskniłem. I wtedy Pan Maciej nałożył mi na uszy słuchawki z muzyką. I czułem jak mi łzy lecą. Schodziłem cały rozpieprzony. Coś się tam wtedy zdarzyło, coś bardzo mocnego.
Coś się zmieniło?
Zmieniło się – byłem agresywnym chłopakiem, miałem w sobie dużo nienawiści.
Zmieniło się totalnie. Zobaczyłem, że nagość emocjonalna, oddanie się temu, jest najpiękniejszą rzeczą jaką można przeżywać. Wiesz, mi zawsze chodziło w życiu, i zawsze chyba będzie chodziło, żeby konkretne emocje, jakkolwiek ktoś je nazwał… albo nie nazwał. Żeby przeżywać najmocniej jak się da.
A może to była wolność? Czym jest dla ciebie?
Moja wolność nie jest brakiem obowiązków, ucieczką. Jest tym, że ja sam jestem w zgodzie ze sobą. Brak wolności zaczyna się wtedy, gdy relacja, w której jestem ogranicza mnie emocjonalnie i nie pozwala mi na miłość. Po prostu. Wtedy zaczyna się brak wolności
Miłość jest dla ciebie najważniejsza?
No.
Nie wyobrażam sobie siebie jako samotnika, albo w relacji, która będzie zbudowana z rzeczy, nie z emocji.
Lubisz zmieniać otoczenie?
Lubię to, bo lubię obserwować inne wolności. Innych ludzi i ich pojęcie wolności.
Rozwija cię to?
Chyba tak. Choć trudne jest, gdy jestem gdzieś zupełnie sam. Jasne, to też jest jakieś poznawanie siebie, ale jesteś sam sobie, bez punktu odniesienia.
Dlaczego jeszcze jest to jest dla ciebie tak wartościowe?
Bo to trochę ucieczka od tego wszystkiego czym jestem.
Choć teraz coraz częściej jest tak, że wolę przytulność. Dobrze mi jest w domu. Lubię tak po prostu wyjść na balkon, zapalić fajkę, popatrzeć na światło.
Lubisz milczeć…
Bardzo.
Co, oprócz miłości, jest dla ciebie ważne?
Żeby kogoś uszczęśliwiać. Być obok tej osoby i dawać szczęście. Dobre emocje. Pokazywać jej mój świat. Poznawać jej świat. Zrobić wszystko, żeby było jak najlepiej, żeby umarła
z uśmiechem. To wszystko się łączy gdzieś tam z Bogiem, bo – tak jak mówiłem – Bóg dla mnie jest w kobiecie.
Mój świat. Jej świat. Jak wyglądałby twój idealny?
Świat byłby idealny w momencie jednym – gdyby ludzie przestali się dzielić?
Dzielić?
Na pół. Na dobro i zło.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że jako muzyk – znany muzyk – jesteś bardzo opiniotwórczy?
Tak. Dlatego mówię tylko o emocjach i marzeniach.
zdjęcia: Jarek Florek
Kraków, 30 stycznia 2017 r.