„Uwodzenie”, czy też w zasadzie U-wodzenie, Kapeli ze Wsi Warszawa inspirowane jest szeroko rozumianą rzeką. I właśnie jak rzeka płynie nowa muzyka Kapeli, która po raz kolejny eksploruje folklor Mazowsza i Urzecza, historycznego podwarszawskiego mikroregionu etnograficznego, który rozciąga się po obu stronach Wisły.
„Rzeka ze swoimi dopływami jest jak część krwioobiegu, to wytchnienie współczesnego miasta. Chcieliśmy to uchwycić w muzyce” – czytamy, jak w informacji prasowej mówi o inspiracjach skrzypaczka i wokalistka zespołu Sylwia Świątkowska.
Śpiewy oparte na długich nutach, unoszące się na tle wysmakowanej produkcji Mariusza Dziurawca, stałego współpracownika Kapeli, bez wątpienia przynoszą wytchnienie od pędu miasta. Prostota utworów i ich klarowność w ogóle stoją w pewnym kontraście do otaczającego nas chaosu. Właśnie to w nowej muzyce zespołu urzekło mnie najbardziej – jak niespiesznie toczy się ona przez cały album. Niespiesznie, co nie znaczy, że mało się dzieje. Przeciwnie, instrumentarium, a więc i brzmienie „Uwodzenia” jest bardzo zróżnicowane. Skrzypce, wiodący fidel, baraban i cymbały towarzyszące śpiewom, tworzą bogate tło. Bardzo często kompozycje oparte są na ostinatowym niemal pochodzie basowym, który wprowadza słuchacza w trans. Pozwala dać ponieść się nurtowi – rzeki, muzyki, w którymś momencie jedno staje się synonimem drugiego. W kończącej płytę „Water Lullaby”, kołysance wodnej, słyszymy „rzeka cię ukołysze”. Tak się właśnie czuję słuchając „Uwodzenia”. Ukołysana. Uwiedziona.
Są wyjątki. Jak w „The Rivulet” kompozycji inspirowanej gwałtownymi zmianami w nurcie rzeki, która rozpędza się, by na chwilę stać się rozbudzoną jazzową improwizacją. Tutaj zresztą też gościnnie występuje Piotr Malec, którego tabla wnosi zdecydowanie niemazowiecki sznyt z Dalekiego Wschodu. „Wisła była dawniej ważniejszym kanałem komunikacji. Flisackie tratwy zapewniały Mazowszu kontakt z całą Polską i światem, przynosiły tchnienie wolności, nowoczesności i niezależności, tworząc w rezultacie bogatą i różnorodną mozaikę kulturową” – jakby na potwierdzenie dodaje Świątkowska.
Odnoszę wrażenie, że artyści folkowi – których muzyka tak mocno związana jest przecież z ziemią – chętniej dziś kierują swoją uwagę w stronę wody. W świecie, w którym dyskusja o jej przyszłych deficytach, muzyczny hołd życiodajnemu nurtowi wydaje się jak najbardziej na miejscu. Po albumie od Sutari, także inspirowanym rzekami, Kapela ze Wsi Warszawa wpisuje się w ten, nomen omen, nurt.
Kaśka Paluch