Góra Janowskiego (515,6 n.p.m.) w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej jest chyba jednym z najłatwiej dostępnych najwyższych polskich szczytów.

Do masywu, który na swoich barkach nosi Zamek Ogrodzieniecki, dotrzeć można spacerowym krokiem bez większego przygotowania. Po zostawieniu samochodu na parkingu w Podzamczu (lub opuszczeniu tam autobusu) – kilka kilometrów za Olkuszem i Ogrodzieńcem – udajemy się w krótszy, niż 10 minut spacer ścieżką wokół zamku. Po chwili ukażą nam się skały Góry Janowskiego, mniej lub bardziej wkomponowane w ruiny zamkowe. Na niektóre z nich można się „wspiąć” – trzeba przy tym zachować ostrożność, zwłaszcza, gdy pogoda była/jest deszczowa lub śnieżna – są dość wyślizgane i nie brakuje tam porozbijanego szkła po alkoholowych libacjach, których na Górze Janowskiego – sądząc po zastanym asortymencie – nie brakuje.

Ze skałek Góry Janowskiego rozciąga się piękny widok na zamek, Podzamcze, Ogrodzieniec i Górę Birów, na którą też można się udać, jeśli pogoda, czas i chęci dopisują. Znajduje się tam gród królewski.

Idąc kawałek dalej, w las, dotrzemy do ostańców i skałek wspinaczkowych na szlaku wspinaczki w Jurze. Niżej w Podzamczu, na drodze do Pilicy, znajduje się ciekawie położone – przy skale – Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej. Wzniesione zostało na pamiątkę objawienia się przy skale w 1818 mieszkańcowi Podzamcza Matki Boskiej. Nowy budynek sanktuarium powstał w roku 2000. W środku znajduje się krzyż wykonany w warunkach konspiracyjnych.

Wycieczka na Górę Janowskiego jest łatwa, krótka i przyjemna. Zwłaszcza poza sezonem, gdy w Ogrodzieńcu i Podzamczu panuje cisza i spokój, zamiast miliardów turystów, rozwrzeszczanych głośników i sprzedawców gofrów. Szkoda tylko, że w takich miesiącach jak marzec – gdy zamek jest zamknięty – w Podzamczu trudno znaleźć nawet sanitariat, a miasto wygląda jakby je diabeł ogonem przykrył. A propos diabła… Zamek w Ogrodzieńcu oferuje kilka ciekawych legend…

Kaśka Paluch