Piotr Chmieliński po raz kolejny mierzy się z Amazonką, ale tym razem nie jako podróżnik i pionier, pierwszy człowiek, który przepłynął rzekę kajakiem, ale „amazoński tata” dwóch braci – Dawida Andresa i Huberta Kisińskiego, którzy postanowili Amazonkę przejechać rowerami. Część trasy, na przykład przez Andy, pokonywali drogą lądową. Sporą część jednak spędzili na wodzie, na specyficznym wynalazku nazwanym rowerem amazońskim, który umożliwiał poruszanie się po rzece na dwóch kołach i pontonach. Za ten wyczyn bracia otrzymali nagrodę Kolosa.
„Rowerem po Amazonce. Bracia Dawid Andres i Hubert Kisiński w podróży przez największą rzekę świata” to napisana z perspektywy mentora i koordynatora wyprawy, którym był Chmieliński, książka o budzącej czysty podziw wyprawie, pionierskim wyczynie, ale też o tym, co Amazonka potrafi dać człowiekowi. Historia o niewiarygodnej determinacji. Liczba przeszkód, problemów, nieoczekiwanych zwrotów akcji i innych wydarzeń, które każdego innego skutecznie zniechęciłaby do kontynuowania drogi, jest tu zatrważająca. Tym bardziej, że to wydarzenia dotyczące nie podróżników, dla których Amazonka na rowerze to kolejna, jedna z wielu, wypraw, ale dotykające zwykłych ludzi. Chłopaków, którzy chcą spełnić swoje marzenie. W dodatku jeden z nich mierzy się nie tylko z trudami, które przynosi los i natura, ale też z samym sobą. Wyprawa po Amazonce jest dla niego terapią odwykową z uzależnienia od narkotyków.
https://www.youtube.com/watch?v=rX50t1jHPMw
Uzależnienie Huberta staje się ważnym elementem książki, która – od tego momentu – dużo bardziej zbliża czytelnika do podróżników, pozwala się z nimi naprawdę mocno utożsamić. „Rowerem po Amazonce” przez te biograficzne wtręty z życia jednego z braci przestaje być wyłącznie książką podróżniczą, raportem zdarzeń, ale pełnokrwistą, poruszającą historią. I nawet jeśli początkowo skupienie na samej podróży, warunkach atmosferycznych i problemach sprzętowo-załogowych może osłabiać zainteresowanie fabułą, to dobrnięcie do rozdziału, w którym Hubert otwiera się i dzieli swoją historią nie pozwoli już się od książki oderwać.
Treść nabiera dynamiki tak jak podróż i nurt Amazonki. Wszystko wydaje się tu „do zrobienia”, każdy problem do przepracowania, ale jakoś nic nie wydaje się łatwe. Chociaż autor nie męczy detalicznym opisem mozołu kilkumiesięcznej wyprawy, kiedy bracia w końcu dopływają do Atlantyku – czytelnik czuje zmęczenie i ulgę. Jest w tym wyraźnie pióro i „feeling” doświadczonego podróżnika, coś ze starej mody literatury podróżniczej, czego czasem dziś nowym pozycjom z tego kręgu może brakować. Koniec końców to jedna z tych książek, które – jak na literaturę podróżniczą przystało – będzie potrafiła zainspirować kolejne wyprawy, budzi ciekawość światem i ludzkimi możliwościami.
Kaśka Paluch
„Rowerem po Amazonce. Bracia Dawid Andres i Hubert Kisiński w podróży przez największą rzekę świata”, Wydawnictwo Agora, 2017