Oba słowa składające się na tytuł najnowszej płyty Orkiestry św. Mikołaja, mają wiele znaczeń. Mody są różne, trwają, przemijają, powstają, są chwalone i krytykowane. Zaś kodów, którymi się porozumiewamy może być niezliczona ilość. Są kody zapisane, są kody które stale powstają, są kody, którymi potrafi posługiwać się tylko jakaś grupa ludzi. I zdaje się, że wszystkie znaczenia tych słów, ich barwy i funkcje, znajdują odzwierciedlenie w nowej muzyce Mikołajów.
Już od początku powstawania płyty, czyli od roku 2013, założeniem zespołu była jedna wielka synteza. I tu znów wiele składowych, bo to synteza nowoczesności z tradycją, folkloru z folkiem, a nawet spotkania różnych form wyrazu (kodu?) tak zwanej współczesności i nowoczesności. Słyszymy, że przelewają się tu sposoby wyrażania muzyki tradycyjnej w tonie zespołów folklorystycznych, często być może niesłusznie odsądzanych od czci i wiary. Czy mówimy o zespołach pieśni i tańca czy o nowoczesnych grupach podejmujących temat tradycji w bardzo subiektywnym, autorskim stylu, czy o tych muzykach, którzy tradycję repertuarową i wykonawczą stawiają na pierwszym planie. W pierwszym odruchu pomyślałam, że „Mody i kody” Orkiestry św. Mikołaja wszystko to podsumowują. Im dłużej jednak słucham płyty tym bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że ona je r ó w n o u p r a w n i a.
https://www.youtube.com/watch?v=-_sTjlkcQmM
Czy jest to folkowy quasi hip-hop, czy jest to blues, śpiewki w rodzau biesiadnych czy już awangarda rozczłonkowująca konstrukt tradycyjnej pieśni w jakichś jazzowych, swobodnych improwizacjach. Czy jest to śpiew jednogłosowy, czy głosy wymieniają się lub pędzą w kanonie – nieważne. Ważne, ze wszystko to krąży wokół siebie, przenika się, wzajemnie uzupełnia. Biada temu, kto spróbuje jednoznacznie „Mody i kody” zakwalifikować. I biada ortodoksom. Ja w wyobraźni widzę tylko wykres na osi czasu – grubą linią wyrysowana muzyka tradycyjna z oplatającymi ją gałęziami modów i kodów. Wciąga z całej przyjemności słuchania, a jednocześnie analitycznie i intelektualnie rozrywa, bo płyta brzmi też dla mnie jak pewien komentarz do rzeczywistości muzycznej i kondycji folku. Słychać, że to komentarz poparty latami doświadczenia.
Ocena 8/10
Kaśka Paluch