„Nasza młodsza siostra” Hirokazu Koreedy to opowieść o wyzwalaniu się. Z żalu i z tęsknoty. Za niezrealizowanym marzeniem, za dzieciństwem, za matką i ojcem. Ale też o tym, że nawet ludzie popełniający błędy potrafią po sobie zostawić piękno – na przykład w innych ludziach.

 Koreeda jest utytułowanym twórcą i utalentowanym malarzem psychologicznych szkiców. Pewnie nadużyciem było by stwierdzenie, że „Nasza młodsza siostra” jest swoistym uzupełnieniem pochodzącego z 2013 roku filmu „Jak ojciec i syn”, lecz bez wątpienia jest to kontynuacja historii rodzinnych w twórczości japońskiego reżysera. W „Naszej młodszej siostrze” opowiada o trzech, dorosłych już, siostrach przyjmujących pod swój dach młodszą. „Odnalezioną” czy wręcz „odkrytą” siostrę z drugiego związku ich ojca, który dziewczyny zostawił. Tak samo jak ich matka. Pozostawione same sobie, stały się dla siebie nawzajem siostrami, matkami, ojcami i córkami – tę ostatnią rolę, choć nie zawsze, odgrywa w tej relacji nastoletnia Suzu. 

https://www.youtube.com/watch?v=j-gNyAM0xRc  

Reżyser nie spieszy się z opowiadaniem historii, film nie ma wartkiej akcji i nagłych zwrotów czy intryg, choć prawdę mówiąc, mój być może zbyt przyzwyczajony do zachodniej narracji kina umysł, nieustannie oczekiwał jakiegoś nagłego zawału w fabule. Nic z tych rzeczy jednak, ciepły nastrój i jednostajny poziom napięcia utrzymuje się przez cały czas. Zamiast linearnie więc, akcja rozgrywa się w rozproszeniu na pojedyncze ludzkie jednostki i zamknięte w nich historie. Leit-motivem filmu, czymś, co powtarza się w każdej z postaci, jest temat utraty i marzenia. Od, zdawało by się, banalnego – choć mogącego mieć poważne konsekwencje – utracenia zdjęć z dzieciństwa, bo ktoś urodził się synem, gdy rodzice chcieli córki. Przez utratę miłości, marzenia o górach, lepszej pracy. Każdy z bohaterów, nawet jeśli pojawia się na drugim planie i na chwilę, opowie nam w swoich gestach, sposobie mówienia, mowie ciała, jak sobie z tą utratą i tęsknotą radzi. Jak się od tego uwalnia. To piękny, ciepły, choć dramatyczny, obraz. Wsparty tłem prowincjonalnej Japonii, kwitnącą wiśnią. Koreeda wiele miejsca – w treści i na ekranie – poświęca też jedzeniu. W potrawach, przyrządzanych pieczołowicie, spożywanych we wspólnym rodzinnym gronie, chowają się wspomnienia, kryją skojarzenia. Reżyser naszpikował film taką symboliką, metaforą, niuansem i żywym portretem, choć w pastlowych barwach. A także humorem, ciepłem, miłością. I wyróżniającą się powściągliwością emocjonalną typową dla Japończyków. Choć jest widoczna, w bohaterach nie ma dystansu. Piękny film. 

Kaśka Paluch 

Nasza młodsza siostra (2015), dystr. Gutek Film