Na „Psychedelic Trance Tarantella” opowiadamy o krzyku imigrantów docierających do naszych brzegów, o historii młodych emigrantów z Salento w nowym milenium, rewolcie w Arneo z 1950 roku i opowiadamy o tym narzędziami, które mamy dostępne. Od tradycyjnych instrumentów po elektronikę. Nauczyli nas tego nasi dziadkowie – mówią Kalàscima, którzy wkrótce wystąpią na festiwalu Ethno Port w Poznaniu i później na krakowskim EtnoKrakowie. Obu imprezom Etnosystem.pl patronuje medialnie.

Kaśka Paluch: Wasza nowa płyta “Psychedelic trance tarantella” w dużej mierze odwołuje się do psytransu, popularnego gatunku tanecznej muzyki elektronicznej. Czy czujecie, że włoska muzyka tradycyjna to właściwie to samo tylko zagrane na innych instrumentach?
Kalàscima: Nasz ostatni album odwołuje się do psytransu, ale to nie jest faktyczne połączenie. Tytuł odzwierciedla mieszankę tradycyjnej muzyki nazywanej pizzica-pizzica, która jest rodzajem tarantelli, używanym do leczenia ludzi ugryzionych przez pająka, tarantulę, przez muzykę i taniec. Leczenie przynosiło efekt po godzinach, czasem po dniach, nieustannego grania i tańczenia i przez wejście w stan transu. Więc jest Trance i jest Tarantella. Ale to, co robimy na tej płycie, to próba znalezienia psychodelicznej wizji i doświadczenia wychodzących z muzyki. W naszym projekcie jest wiele kolorów, obrazów i muzyki zmieszanych w wielką imprezę dla nas i publiczności, dla wszystkich razem. A to nie jest psytransowe.

Przełamujecie stereotyp, wedle którego wykonawcy muzyki tradycyjnej zupełnie nie pasują do nowoczesnego, zdominowanego przez EDM, świata?
Dokładnie, to stereotyp! Może to zabrzmieć dziwnie, ale my naprawdę robimy to, czego nauczyli nas dziadkowie. Pozwól mi wyjaśnić. Prawdopodobnie nasze podejście jest inne, ponieważ zwyczajnie nie posiadamy barier, schematów czy zasad, które nie mogą być złamane. I to jest to, co zawsze robimy. Komponujemy, interpretujemy i tworzymy nową muzykę, wychodząc od naszych korzeni. Głęboko znając naszą tradycyjną muzykę, pracując przez wiele lat ze starszymi śpiewakami Salento, którzy byli naszymi mistrzami, możemy zmierzyć się z muzyką naszych czasów, respektując przeszłość. Bez ograniczeń. Nie dlatego, że jesteśmy nadmiernie wybujali, albo chcemy przesadzać, ale dlatego, że nauczyliśmy się tego od naszych mistrzów. Oto dlaczego: nasi starsi śpiewacy, grali i tworzyli muzykę przy użyciu narzędzi i technologii, które były dostępne w ich czasach. Używali zwierzęcej skóry do budowania bębnów, puszek po pomidorach do robienia cymbałów, krzeseł, butelek i kluczy jako perkusji. Wykorzystywali to, co mieli w dostępie, w tamtych czasach. Dziś robimy dokładnie to samo, różnica jest taka, że oprócz tamburello, dud, mandoliny, akordeonu i innych tradycyjnych instrumentów, mamy do dyspozycji wiele innych materiałów i technologii, jak choćby komputery, syntezatory, elektronikę. Ale nasze podejście jest identyczne jak podejście naszych przoedków. To, co się zmieniło, to czasy, w których żyjemy i świat wokół nas.

A więc często bywacie w klubach? Poza psytransem (śmiech) jakie gatunki muzyczne preferujecie?
Jak powiedzieliśmy, psytrance nie jest naszym ulubionym gatunkiem, ale lubimy każdy. Kiedy muzyka jest dobra – jest dobrze. Będąc w trasie przez prawie cały czas, mamy możliwość zobaczenia koncertów na wielu festiwalach, na których sami gramy. I poznajemy artystów z całego świata. Jasne, pierwszymi “live show”, na które chodziliśmy, to były koncerty starszych śpiewaków z naszych wiosek. Oni są naszymi prawdziwymi idolami, inspirowali nas i wpływali na nas. Po pierwsze: Uccio Aloisi. Ale oczywiście lubimy słuchać wszystkiego, podczas trasy, czy wolnego czasu, od Tinariwen przez Skrillexa po Sigur Rós.

Mikstura, którą proponujecie, ma dowieść, że Salento jest nieustająco rozwijającym się, żywym organizmem?
Oczywiście jest to przykład na to, że muzyka jest w nieustannym rozwoju. Jak organizm. Przenikanie się kultur i stylów jest jedną z rzeczy, które stale nas stymulują. Powiedzmy sobie przede wszystkim, że muzyka dziś określana jako “tradycyjna” czy “czysta” jest już pełna kontaminacji. W kwestii Salento, “Grecia Salentina”, na przykład, jest śpiewana w griko, wyjątkowym dialekcie pochodzącym ze starogreckiego i lokalnych dialektów. Niektóre utwory pojmowane dziś jako “tradycyjne Salento” wzięliśmy z Puglii, od pracowników z Salento, którzy pracowali w innych regionach. Nasz region to wiele cywilizacji, ludzie z basenu Morza Śródziemnego, rzeźbili tę muzykę, style śpiewania. Nasze studia pozwoliły nam odkryć wiele połączeń między ludźmi na świecie. Rytmiczne, tonalne, stylistyczne połączenia. Uwielbiamy doświadczać, szukać, próbować czegoś nowego. I jeśli bouzouki gra dobrze z mandoliną albo indyjska kanjira brzmi dobrze z tamburynem z Salento, to dlaczego na nich nie zagrać? Nic nie robimy na siłę, ale nigdy nie mówimy: “nie da się”. Jak wspomnieliśmy wcześniej, robimy muzykę z tego, co mamy dookoła siebie. Nie próbujemy czegoś tylko po to, żeby być innymi albo oryginalnymi. To, co robimy to wszystko, czego nauczyli nas nasi dziadkowie. Jeśli będziemy myśleć o muzyce tradycyjnej jak o relikcie, który trzeba zamrozić i zamknąć w muzeum, skażemy ją na śmierć. Muzykę popularną rozumiemy jako nieustanną ewolucję. Nasi dziadkowie, którzy pokazali nam to, co znamy jako “tradycję Salento”, opowiadali historie o ludziach, którzy z nimi żyli, o których słyszeli i którzy wnieśli coś swojego do tej muzyki. Na “Psychedelic Trance Tarantella” opowiadamy o krzyku imigrantów docierających do naszych brzegów, o historii młodych emigrantów z Salento w nowym milenium, rewolcie w Arneo z 1950 roku – ważnym krokiem w historii ziem Salento. I opowiadamy o tym narzędziami, które wynieśliśmy z naszej tradycji, ale także narzędziami nowoczesności. Tworzymy jak chcemy, naturalnie.

Super, to widzimy się w Poznaniu albo Krakowie! 
Dziękujemy ci za wywiad. Jesteśmy podekscytowani perspektywą przyjazdu do twojego pięknego kraju, chcemy zaprosić was wszystkich na koncert, do tańczenia, śpiewania i cieszenia się wspólną nocą pełną energii, dźwięki i radości. Nie możemy się doczekać spotkania z wami!