Od Grecji przez Turcję i Bułgarię, The Turbans – ze swoim wydanym właśnie dla kultowej Six Degrees Records albumem pędzą błyskawicznie między granicami krajów, których folklor nigdy nie uznał, przedstawiając bardzo szerokie spektrum bałkańskiej muzyki. W całej jej okazałości.

Muzycy The Turbans pochodzą z Turcji, Bułgarii, Izraela, Iranu, Grecji, Hiszpanii i Anglii. Sami wydawcy mówią: trudno wyobrazić sobie dziś w tak mocno podzielonym politycznie świecie, by tak zróżnicowana grupa ludzi potrafiła się dogadać. A jednak, nie po raz pierwszy, przekonujemy się, że world beat potrafi podziały zasypać i przemówić wspólnym językiem do każdego, bez względu na jego miejsce w geografii, kulturze czy religii. 

Muzycy The Turbans przekraczali nie tylko granice państwowe, ale też własne ograniczenia i strefy komfortu „Kiedy masz klasycznego skrzypka grającego indyjskie ragi, tworzysz coś naprawdę dziwnego i nowego” – mówią twórcy. Ale właśnie takie „dziwne i nowe” rozwiązania czynią tę płytę szalenie ciekawą i wartą dogłębnego poznania. 

Od charakterystycznych dla tureckiej muzyki orientalnych skal przez aksakowe rytmy bułgarskie, oro, wspomniane solo skrzypiec po partie działającego w Londynie chóru bułgarskiego i – last but not least – flamenco. Bardzo surowy, nieszlifowany przesadnie postprodukcją dźwięk instrumentu potęguje wrażenie silnego osadzenia muzyki w swoich korzeniach, choć odstępstwem jest – równie chropowato brzmiąca – gitara elektryczna wprowadzająca lekko funkujący feeling. Wszystko to miesza się i pędzi tak szaleńczo, że spocić się można od samego słuchania.

To płyta ukazująca nie tylko piękno, zróżnicowanie, ale też wspólne mianowniki muzyki świata. The Turbans to jeden z tych projektów, które pokazują środkowy palec murom, podziałom, dyskryminacjom. I zapraszają do tańca.

Kaśka Paluch